ads

opowiesc szaleńca : john katzenbach

Książka opowiada o ciekawej historii dla prawnika (Lucy John) prowadzącego dochodzenie w sprawie morderstwa osoby, która twierdzi, że jest szalona w szpitalu psychiatrycznym, i wkrótce morderca zostaje wykryty z pomocą dwóch pacjentów. Przeczytaj książkę, aby poznać najważniejsze szczegóły.

opowiesc szaleńca  : john katzenbach
  • Numer stron : 422
  • Rozmiar pliku : 1.75mb
  • Autor: John Katzenbach.


Z ksiazki :

   Chyba trochę spałem tamtej nocy, ale nie pamiętam, jak zamykałem oczy. Nawet nie pamiętam oddychania. Moja opuchnięta warga piekła; nawet gdy przepłukiwałem usta wodą, czułem smak krwi w miejscu, w którym uderzył mnie policjant. Moje nogi były miękkie od uderzenia kija strażnika, a moja głowa wirowała po tym, co zobaczyłem. Nie ma znaczenia, ile lat minęło od tamtej nocy, ile dni zmieniło się w dziesięciolecia. Nadal czuję ból po spotkaniu z władzami, które uznały mnie - choćby na chwilę - za mordercę. Kiedy leżałem sztywno na mojej pryczy, trudno mi było skojarzyć Krótkiego Blondyna, który jeszcze tego samego dnia wcześniej żył, z okaleczoną postacią, która została przetransportowana w worku na zwłoki, a następnie prawdopodobnie wrzucona na zimny stalowy stół, gdzie czekał na skalpel patologa. Równie trudno jest mi dzisiaj pogodzić te dwa obrazy.
   Prawie tak, jakby były dwiema różnymi bytami, zupełnie odmiennymi od siebie i nie mającymi prawie nic wspólnego. Pamiętam wyraźnie: leżałem nieruchomo w ciemności, czując bezlitosny ciężar każdej mijającej sekundy, świadomy, że cała dormitorium jest poruszone; zwykłe nocne odgłosy niespokojnego snu rozbrzmiewały znacznie głośniej, podkreślone nerwowością i paskudnym napięciem, które spowijały duszną atmosferę w pokoju jak świeżą warstwę farby. Wokół mnie ludzie wiercili się i miotali, pomimo dodatkowych dawek lekarstw, które zostały rozdane, zanim wepchnięto nas z powrotem do pokoi. Chemiczny spokój. A przynajmniej to mieli na myśli Pigule, Mr Evil i reszta personelu; Jednak lęków i lęków, które pojawiły się tamtej nocy, nie można było stłumić.
   Wierciliśmy się, stękaliśmy i jęczeliśmy, szlochaliśmy i płakaliśmy, wzburzeni i przerażeni. Wszyscy baliśmy się kilku godzin pozostałych do świtu i tego, co przyniesie świt. Oczywiście wszyscy oprócz jednego nieobecni. Nagłe zniknięcie Chudego z naszej szalonej małej społeczności pozostawiło cień. Odkąd przybyłem do Amherst Building, jeden lub dwóch naprawdę starych i niedołężnych mężczyzn zmarło z powodu tak zwanych przyczyn naturalnych, które trafniej można by nazwać „zaniedbaniem” i „samotnością”. Czasami zdarzał się cud i ktoś, komu zostało jeszcze trochę życia, był wypuszczany.
   Częściej ochrona przenosiła kogoś, kto złamał zasady lub stracił panowanie nad sobą, do jednego z izolatek na piętrze. Te zwykle powracały po kilku dniach przy zwiększonych dawkach leków; bardziej wlekli nogi i mieli silniejsze skurcze mięśni twarzy. Więc zaginięcia się wydarzyły. Ale nieobecność Chudego była niezwykła i stąd te łzawe uczucia, kiedy pierwsze promienie świtu zaczęły przenikać przez kraty w oknach.


Prześlij komentarz

0 Komentarze